sobota, 25 sierpnia 2012

My home is my castle?

Przed zakupem malamuta udałam się na rekonesans po lokalnych sklepach w poszukiwaniu budy. Zajrzałam również na allegro i......zdjęła mnie groza. Porządne budy dla psów dużych kosztowały od 500 do 1000 zł. Zastanawiam się, czy to tylko warszawska specyfika rynku, czy trend ogólnopolski? 
Na taki wydatek nie byłam przygotowana i efekt był taki, że przyjechał szczeniak, a kojec był niegotowy. Reja bardzo szybko zaczęła traktować teren domu i ogrodu jako jedno wielkie terytorium do zabawy. Błyskawicznie dokonała również włamu na tereny sąsiadów....
Ostatecznie po kilku miesiącach udało mi się "zorganizować" budę w wymianie barterowej. Zabejcowałam ją, przybiłam papę na dachu i postawiłam w osłoniętym miejscu na podmurówce. Pies jednak potraktował moje wysiłki z pogardą. Spać w budzie nie chce i używa jej tylko jako kolejnego elementu do obgryzania. Czy uda mi się naprawić ten błąd wychowawczy, czy czeka mnie zabłocony przedpokój po jesiennych i zimowych harcach, tego dowiem się już niedługo...


1 komentarz:

  1. Buda stoi kolo domu. Tylko, nieśmiało, zadam pytanie. Kto w niej śpi? Bo Reję widziałam ostatnio u Pańci w łóżeczku... Ale ciiii...

    OdpowiedzUsuń