niedziela, 19 sierpnia 2012

U Biegnącego Wilka

Już w domu, po dwóch tygodniach spędzonych w niezwykłym miejscu, najdzikszym zakątku Mazur, w Lasach Skaliskich. O Zabroście Wielkim, w którym zatrzymujemy się, kiedy tu przyjeżdżamy opowiem innym razem, teraz trochę o ciekawym miejscu i człowieku, którego tam spotkałyśmy.
Po drugiej stronie lasu znajduje się położona na jego skraju wieś Ściborki. To tu swój mały kawałek nieba znalazł Biegnący Wilk ze swoją rodziną oraz sporą grupą psów zaprzęgowych. Człowiek-wizjoner z niesłabnącą pasją realizujący swoje marzenie o wyprawach na północ z grupą psów w zaprzęgu. Słuchy o stworzonej przez niego Republice Ściborskiej docierały do nas od lat, jednak dopiero teraz miałam przyjemność poznać dalekiego sąsiada. Ten doświadczony maszer pokochał tutejszą przyrodę do tego stopnia, że postanowił tu osiąść. Z dużym smakiem odrestaurował stare mazurskie gospodarstwo, którego serce stanowi doskonale zachowany drewniany dom. W budynkach gospodarczych można podziwiać kilka wystaw tematycznych urządzonych na kształt muzeum. To tu poznajemy pasje mieszkańców Republiki Ściborskiej - wyprawy psich zaprzęgów (sprzęt i liczne fotografie), zbiory dotyczące Indian Ameryki Północnej oraz wystawę poświęconą Marii Rodziewiczównie. Mi, poza tematyką związaną z psami zaprzęgowymi, spodobało się bardzo otoczenie samego gospodarstwa położonego na skraju Lasów Skaliskich i Gór Klewińskich oraz sposób jego wkomponowania w otoczenie - tak charakterystyczny dla tego rejonu. Bo wspomnieć trzeba, że oprócz niezwykłej przyrody okolica posiada też niezwykłą architekturę, w większości zachowaną z początku XX wieku, albo wcześniejszą. Czyni to tutejszy krajobraz niezwykle oryginalnym. Miejsca tego rodzaju chyba zawsze przyciągały niezwykłe i ciekawe postacie, najczęściej na tym zyskując. Nie pierwszy raz przekonałam się o tym na tym terenie.
Myślę, że nie raz jeszcze wspomnę o tej postaci na blogu, ponieważ łączy nas kilka wspólnych tematów: psy zaprzęgowe, nieodkryte rejony Mazur itp.
Republice Ściborskiej życzymy powodzenia i wytrwałości w niełatwej misji ocalenia najdzikszego obszaru Mazur, gdzie słychać wycie wilków, można spotkać rysia, łosie, a na niebie wypatrzyć sylwetkę szybującego orła bielika.
Przyjeżdżam w ten rejon od lat, zwykle są to kilkudniowe wypady, jednak spotkanie z surową i niezwykłą tutejszą przyrodą zawsze wywiera na mnie bardzo silne wrażenie, które pozostaje żywe jeszcze przez wiele miesięcy po powrocie.


A tak prezentuje się Adelka wypoczywająca na ganku Mazurskiej Chałupy.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz