Zwariowany dzień. Rano pod nogi leciały nam wszystkie przysłowiowe kłody. Ola przyjechała jak zawsze punktualnie, ale ja gotowa byłam zostawić to i już nie jechać. Gdyby nie fakt, że po wczorajszej kąpieli Adelka wyglądała jakoś tak... ładnie, moim zdaniem wyjątkowo ładnie, zrezygnowałabym. Wyjechałyśmy z domu po czasie i Adka wyszła na ring praktycznie od razu po dotarciu na miejsce. Cóż... warto było nie rezygnować i ryzykować nawet spóźnienie - mamy doskonałą i CWC (już drugie w naszej krótkiej karierze).
No i te psy... warte zobaczenia.
Kliknij na zdjęcie a dostaniesz się do galerii zdjęć z wystawy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz